Antykoncepcja powoduje tycie, bezpłodność i spadek libido? Ginekolog i położnik obala mity

Kategoria:
Opublikowano:

Wstyd, zakłopotanie, brak odpowiedniej edukacji – to jedne z powodów, przez które tworzą się mity na temat antykoncepcji hormonalnej. Choć niektóre z nich bywają absurdalne, to nadal zdarza się, że pokutują w naszym społeczeństwie.

Strach przed skutkami ubocznymi powoduje często rezygnowanie z tej metody zapobiegania ciąży. Panuje przekonanie, że są one nieuniknione, a to z kolei często zniechęca do stosowania tej formy antykoncepcji. Czy rzeczywiście tak jest? Na pytania, które najczęściej zadajemy sobie w tym temacie, odpowiada lek. Wojciech Głuchowski, specjalista ginekologii i położnictwa z Centrum Medycznego FM Clinic w Babicach Nowych. 

Joanna Biegaj, „Wprost”: Na temat antykoncepcji hormonalnej narodziło się wiele mitów. Zacznijmy od pierwszego, najbardziej popularnego z nich, dotyczącego tego, że od tabletek antykoncepcyjnych się tyje. 

Lek. Wojciech Głuchowski: Jest to bardzo często powtarzany mit, ja z nim walczę od bardzo dawna. Nie mamy żadnych dowodów naukowych, medycznych potwierdzających ten mit. Mało tego, jest jeden preparat na rynku, w kwestii którego w badaniu klinicznym udowodniono, że w ciągu półrocznej kuracji traci się jeden kilogram. Jednak nie dotyczy to tkanki tłuszczowej, tylko tego, że ma on lekkie działanie odwadniające i po prostu traci się jeden kilogram płynów. W kwestii tycia od tabletek antykoncepcyjnych jest może ziarenko prawdy, jednak dotyczy to bardziej gromadzenia się płynów w organizmie. Teraz jest tendencja do stosowania tabletek niskodawkowych (czyli z niską dawką hormonów), ale jeszcze kilka lat temu, kiedy stosowano preparaty o większej dawce hormonów syntetycznych, to przez samo działanie tych hormonów pojawiała się tendencja do gromadzenia płynów. Działanie to jest takie, jak podczas gromadzenia się płynów w organizmie w drugiej fazie cyklu u kobiet. Przy wysokodawkowej tabletce w organizmie kobiety mogło być przejściowo więcej płynów o kilogram-dwa w tkankach. 

Rozumiem, że z racji tego, że teraz stosuje się niższe dawki hormonów, to nie jest to takie częste?

Tak. Stosuje się albo niższe dawki estrogenów, albo wręcz od kilku lat mamy preparaty z naturalnymi estrogenami, mamy też tabletki bezestrogenne (jednoskładnikowe), gdzie tego efektu w zasadzie nie ma. 

A czy zwiększa się łaknienie po tabletkach antykoncepcyjnych w czasie ich przyjmowania?

Nikt nie udowodnił tego aspektu. Ja miałem jedną pacjentkę, która po fakcie przyznała mi się, z jakiego powodu chciała zacząć brać tabletki, poza wskazaniem antykoncepcyjnym. Okazało się, że chciała przytyć, jednak po rozpoczęciu antykoncepcji hormonalnej schudła jeszcze bardziej, o 2-3 kilo, więc u niej zadziałało to na odwrót. 

Tutaj jednak warto zaznaczyć, że nie zadziała to w ten sposób u każdej pacjentki, prawda? 

Tak.

To, że zażywanie tabletek antykoncepcyjnych nie wpływa na masę ciała, nie oznacza, że nikt nie przytyje albo nikt nie schudnie. Po prostu nie żyjemy w laboratorium i oprócz brania tabletek też funkcjonujemy, stosujemy taką czy inną dietę, mamy określony styl życia. To się zmienia.

Wiadomo, część osób przytyje, część osób schudnie, tylko bilans tych, co przytyją i co schudną, będzie na zero. Co do zwiększonego apetytu – to też jest kwestia złożona. Tak jak wspomniałem – nikt tego nie udowodnił, natomiast być może – tak środowiskowo i psychologicznie do tego podchodząc – w momencie, kiedy kobiety stosują antykoncepcję hormonalną, zmienia się ich styl życia. Prawdopodobnie częściej współżyją, częściej więc zdarzają się okoliczności sprzyjające współżyciu – spotkania towarzyskie, częściej może piją alkohol, który wspomaga apetyt. Być może w tym mechanizmie można się doszukiwać wzmożonego apetytu, ale nie przez tabletki antykoncepcyjne same w sobie. 

Dobrze, że pan wspomniał o tych okolicznościach, ponieważ często podchodzi się to tej kwestii bardzo zero-jedynkowo. 

My nie żyjemy w laboratorium. W laboratorium wszystko, co się zmienia, jest kontrolowane, a w naszym życiu wiele jest aspektów takich, które po prostu się zmieniają. Wprowadzamy jeden element pod tytułem „tabletka antykoncepcyjna”, ale oprócz tego zmienia się dookoła szereg innych okoliczności. W momencie konstruowania badań klinicznych są brane pod uwagę takie czynniki jak dieta, czynniki środowiskowe, a my z tych badań wiemy, że tabletki nie zwiększają apetytu i nie wpływają na masę ciała w sposób bezpośredni. Na masę ciała wpływa jednak wiek kobiety. 

Z każdym rokiem spada metabolizm spoczynkowy o około 1 procent, czyli jeśli chcemy utrzymać tę samą masę ciała – powinniśmy z każdym rokiem o 1 procent zmniejszać dostawę kaloryczną produktów. Po 10 latach to jest już 10 procent, przy założeniu, że mamy ciągle taką samą aktywność fizyczną. Tu jest ta prawdopodobna przyczyna tej zwiększonej masy ciała u kobiet, które długo przyjmują tabletki antykoncepcyjne. 

Przejdźmy zatem do kolejnej obawy, która towarzyszy kobietom w związku z antykoncepcją hormonalną. Czy prawdą jest, że spada libido przez zażywanie tabletek antykoncepcyjnych? 

To jest prawda, ale prawda częściowa, bo po pierwsze – mamy różnice indywidualne w tym zakresie. Są pacjentki, u których niezależnie od tego, jakie tabletki zastosujemy – nie wpłynie to na libido. Natomiast są kobiety, u których rzeczywiście ten wpływ się zaznacza w mniejszym czy większym stopniu.

Przed rozpoczęciem antykoncepcji, przed doborem konkretnego rodzaju tabletek, należałoby precyzyjnie ustalić, co jest priorytetem, poza działaniem antykoncepcyjnym (bo w tym zakresie wszystkie tabletki działają tak samo).

Natomiast pojawia się pytanie, czy priorytetem jest regularność cykli, czy to, żeby w ogóle nie było krwawienia. 

Priorytetem może być też poprawa cery lub to, żeby nie było pogorszenia libido, żeby tabletki były bezpieczniejsze w zakresie zakrzepicy lub w zakresie ryzyka onkologicznego (raka piersi). Nie ma jednej, idealnej tabletki – każda z nich ma swoje mocne i słabe strony. 

W tym momencie chyba warto podkreślić, że dobieranie tabletek antykoncepcyjnych nie musi kończyć się na jednej propozycji preparatu, ale można je zmieniać, dobierać i szukać najlepszego rozwiązania. Czy takie zmiany mają negatywne konsekwencje? 

Tabletki możemy zmieniać do woli. Skutkami takiej zmiany jest jedynie to, że eliminujemy takie działania, które nam nie odpowiadają, związane z tabletką antykoncepcyjną. Żeby uzyskać efekt działania tabletek antykoncepcyjnych, to potrzebny jest minimalny okres, żeby jej działanie się ustabilizowało w organizmie. Zazwyczaj są to 3 miesiące, jako okres, kiedy część działań niepożądanych typu brudzenie, plamienie powinno się wycofać. Jeśli się nie wycofa w ciągu 3 miesięcy, to znaczy, że prawdopodobieństwo tego już jest minimalne i wtedy podejmujemy decyzję o zmianie tabletek. 

Jeśli działania niepożądane są bardzo dolegliwe i nieakceptowalne przez pacjentkę, typu ból głowy, ból piersi, plamienie przez np. 3 tygodnie i pacjentka jest zniechęcona – ja w takiej sytuacji nie czekam tych trzech miesięcy. Mimo tego, że być może te objawy by się wycofały. 

Jeśli spada motywacja do brania tabletek – to zmieniamy je, szukając innej metody, innego preparatu. Każdy ma troszkę inny próg cierpliwości i bólu, więc jest to kwestia indywidualna.

Jak najbardziej możemy zmieniać tabletki antykoncepcyjne – trzy razy, cztery razy. Ja niejednokrotnie mam pacjentki, u których dopiero przy czwartym rodzaju tabletek pojawia się zadowolenie z ich doboru. Czasami udaje się to też za pierwszym razem, to jest kwestia bardzo indywidualna.

Na początku przy dobieraniu preparatu od razu zastrzegam i podkreślam kilka razy, że to nie jest ostateczny wybór. Być może ten preparat będzie właściwy i docelowy, ale może się okazać, że wcale nie i to dopiero ocenimy za jakiś czas. 

Lista skutków ubocznych podanych na ulotce tabletek antykoncepcyjnych może zniechęcać do ich przyjmowania. Czy takie skutki często pojawiają się u pacjentek? 

Nie ma idealnych preparatów, nie ma idealnych leków. Na szczęście jednak nie jest tak, że każdy preparat musi powodować listę działań wypisanych na ulotce. Najczęściej jest tak, że w ogóle ich nie ma.

Ja szacowałbym, że nie więcej jak 20-30 procent pacjentek ma działania niepożądane. Może nie tyle niepożądane, co działania, które są cechą konkretnych tabletek antykoncepcyjnych, ale dla danej osoby są one niepożądane.

Wydawałoby się, że bolesność piersi może być niepożądanym działaniem. Niewątpliwie jest, jednak bolesność piersi wynika z tego, że one są obrzęknięte, bo są większe. Niektóre kobiety oczywiście nie są zadowolone z tego, że jest troszeczkę bólu, ale to, że piersi są większe, jest dla nich korzystnym działaniem i dla nich nie jest problemem ta tkliwość, bo zyskują „w pakiecie” większe piersi. 

Tak samo jest z „krwawieniem z odstawienia” – niektóre pacjentki są zachwycone, że przy niektórych preparatach nie ma sztucznych miesiączek, a niektóre wręcz przeciwnie – brak krwawienia odbierają jako jakiś dziwny stan, podejrzenie bycia w ciąży i dla nich to jest koszmarem. Te działania niepożądane nie dla każdego są więc niepożądane.

Natomiast dwa działania są rzeczywiście niepożądane medycznie i warto mieć tego świadomość. Jedno działanie dotyczy ewentualnie zwiększonego ryzyka raka piersi. Drugie działanie niepożądane to jest ryzyko choroby zatorowo-zakrzepowej. My tu mówimy o ryzyku. Nie mówimy o wystąpieniu choroby, tylko statystycznie nieco zwiększonym ryzyku.

Co zatem z ryzykiem wystąpienia nowotworu piersi? Czy rzeczywiście jest ono na tyle duże, że powinno uruchamiać w głowie kobiet „czerwoną lampkę” strachu przed stosowaniem tabletek antykoncepcyjnych? 

Przy preparatach hormonalnych u części pacjentek argumentem przeciwko rozpoczęciu hormonalnego leczenia jest to myślenie, że tabletki powodują raka piersi. Sprawa oczywiście nie jest taka zero-jedynkowa. Jest to kwestia ryzyka. Po pierwsze, to jest dosyć trudne do oszacowania, bo mamy różne preparaty hormonalne na rynku. Jak już wspomnieliśmy – są jednoskładnikowe i dwuskładnikowe. Drugą rzeczą jest to, że mamy różne składy tabletek, czyli niezależnie od tego, czy jest to tabletka jedno-, czy dwuskładnikowa, to te składniki między sobą też się różnią. 

Gestageny, czyli ten jeden ze składników podstawowych, który działa antykoncepcyjnie – mamy kilka molekuł. Estrogeny – mamy na chwilę obecną trzy molekuły zarejestrowane na rynku – jedna syntetyczna i dwie naturalne. Jak weźmiemy „do kupy” te wszystkie preparaty, ale też to, że jeszcze parę lat temu stosowaliśmy wysokodawkowe tabletki, i oszacujemy to zbiorcze ryzyko raka piersi, to rzeczywiście jest ono większe. O kilka procent. Jednak biorąc pod uwagę to, że od mniej więcej 10 ostatnich lat stosujemy tabletki o niższych dawkach hormonów oraz to, że mamy na rynku preparaty z naturalnymi estrogenami (bioidentycznymi), to istnieje szansa, że nie będą one wpływały aż w taki sposób na ryzyko raka piersi, a być może w ogóle. 

To też zmienia się na przestrzeni lat, prawda? 

Tak, zmienia się na przestrzeni lat, bo to co dzisiaj wiemy, to wiedza na podstawie badań, które trwały 10, 20, 30 lat – czyli dotyczących tabletek, które były stosowane w latach dziewięćdziesiątych, dwutysięcznych. Na rozwój nowotworu czeka się długo – dziesiątki lat.

Za 20 lat będziemy mieli wiedzę na temat tego, co się dzieje po preparatach, które teraz stosujemy.

Dla przykładu – mamy od dwóch lat na rynku taki jeden preparat antykoncepcyjny, który w badaniach eksperymentalnych na szczurzycach nie wykazuje zwiększonego ryzyka rozwoju raka sutka. Nie powoduje również zwiększonego ryzyka zatorowo-zakrzepowego. Oczywiście jest to badanie eksperymentalne na szczurach, więc trudno to przekładać w prosty sposób na kobiety, ale my genetycznie od szczurów wcale się tak bardzo nie różnimy, więc te procesy biologiczne są bardzo podobne. Można więc wnioskować, że skoro w przypadku tego jednego preparatu, opartego na bioidentycznym estrogenie, pojawiło się takie doniesienie, to być może w przyszłości zrewidujemy nasze poglądy na temat ryzyka raka piersi. Nie wszystkie preparaty i nie we wszystkich dawkach będą je zwiększać. 

Czy można w jakiś sposób oszacować takie ryzyko wystąpienia raka piersi związane ze stosowaniem tabletek antykoncepcyjnych? 

Mam ciekawe dane ze specjalnego kalkulatora dostępnego w internecie, gdzie można sobie przeliczyć na podstawie własnych czynników ryzyka – ryzyko wystąpienia raka piersi, choć wiadomo, że jest to swego rodzaju uproszczenie. Tam trzeba odpowiedzieć na około 10 pytań, kluczowe dotyczą między innymi alkoholu, stosowania antykoncepcji, ale też wieku, w którym się zaczęło stosować antykoncepcję, wieku, do którego się ją stosuje (czy nadal, czy się skończyło 5, 10 lat wcześniej). On przelicza ryzyko. Po wprowadzeniu danych, że pacjentka nigdy nie brała antykoncepcji, spożywa poniżej 30 gramów alkoholu na dobę (czyli jakieś 2 drinki dziennie), zaszła w ciążę po 30. roku życia i zakładamy, że dzisiaj ma 40 lat – ryzyko raka piersi w ciągu całego życia wynosi 16,31 procent. Czyli jest ponad 16 procent ryzyka zachorowania na raka piersi, mimo że ona nigdy nie brała antykoncepcji, ale piła alkohol i zaszła w ciążę po 30. roku życia. Dla porównania – mam drugi przykład pacjentki, która zaczęła stosowanie antykoncepcji przed 20. rokiem życia i bierze ją do dzisiaj, czyli do 40. roku życia. Pacjentka z tego przykładu nigdy nie piła alkoholu i zaszła w ciążę między 20. a 24. rokiem życia, czyli około 5 lat wcześniej niż ta poprzednia pacjentka. U tej pacjentki ryzyko raka piersi w ciągu całego życia wynosi 14,45 procent. Mimo że bierze antykoncepcje, to jest ono niższe, bo nie pije alkoholu. 

Warte podkreślenia jest więc, że inne czynniki mogą bardziej narażać na ryzyko wystąpienia raka piersi u kobiet, niż stosowanie antykoncepcji hormonalnej, prawda?

Tak, bo tych czynników mamy dużo. Mamy kwestię masy ciała, obciążenia genetyczne w rodzinie. Istnieją obserwacje, że samo zachorowanie na raka piersi to jest jeden element, a są jeszcze kwestie wykrycia tego nowotworu. Na pacjentce, która bierze antykoncepcję hormonalną, system wymusza częstsze wizyty u lekarza, w porównaniu z pacjentkami, które nie biorą antykoncepcji. Więc chodząc do tego lekarza co pół roku lub minimum raz na rok na kontynuację antykoncepcji – lekarz tę pacjentkę bada, zleca badania, zadaje pytania i dzięki temu, jeśli u kobiety wystąpi nowotwór – ma ona szansę mieć wykrytą chorobę dużo wcześniej, niż pacjentka, która nie bierze antykoncepcji i nie chodzi do ginekologa. 

Czyli tak naprawdę ze względu na profilaktykę jest większa szansa wykrycia nowotworu u pacjentki przyjmującej antykoncepcję hormonalną w porównaniu z pacjentką, która jej nie stosuje? 

Tak. Tutaj też pojawia się temat uzyskiwania recept na antykoncepcję hormonalną na zdalnych wizytach. Pacjentka nie jest badana na takiej wizycie, więc zagrożenie jest w tym momencie trochę większe, że nie wykryje się tego ewentualnego nowotworu wcześniej.

Reasumując, mimo że ryzyko wystąpienia raka piersi u kobiet przyjmujących antykoncepcję hormonalną jest troszeczkę większe, ale to mówimy o ryzyku rzędu o 1, 2 lub 3 procent w ciągu całego życia, to fakt, że te pacjentki chodzą do lekarza i są badane regularnie, daje szansę wykrycia nowotworu na wcześniejszym etapie i całkowitego wyleczenia.

W nawiązaniu do ryzyka wystąpienia raka piersi poruszę jeszcze jeden aspekt, jako ciekawostkę – mamy jeden nowotwór, którego ryzyko wystąpienia możemy zmniejszyć dzięki antykoncepcji. Jest to rak jajnika. Ryzyko tego nowotworu możemy zminimalizować, stosując antykoncepcję hormonalną. Rak jajnika jest dużo rzadszym nowotworem niż rak piersi i oczywiste jest, że dla samego faktu, żeby zapobiegać ryzyku wystąpienia raka jajnika, nie stosuje się antykoncepcji, jednak warto o tym pamiętać, tym bardziej że rak jajnika jest bardzo trudny w wykrywaniu na wczesnym etapie i bardzo szybko rośnie – to jest kwestia 2-3 miesięcy od stadium nierozpoznawalnego do stadium zaawansowanego. 

Przy nowotworach takich jak rak piersi zazwyczaj ta dynamika jest dużo wolniejsza Diagnostyka w postaci USG czy mammografii jest dość dostępna. Tematem, który należy podkreślić w kontekście onkologicznym, jest kwestia samobadania piersi, bo to daje szansę wcześniejszego wykrycia nowotworu. Ważne jest również, by dbać o profilaktykę – pamiętać o wykonywaniu USG piersi przynajmniej raz w roku. U kobiet z otyłością i po 40. roku życia powinna być również już włączona mammografia. Niezależnie od tego, warto też przynajmniej raz w miesiącu badać sobie samodzielnie piersi. Są różne szkolenia, aplikacje, filmiki w tym zakresie. 

Chcę poruszyć kwestię kolejnego założenia, mówiącego o tym, że po przyjmowaniu tabletek antykoncepcyjnych jest bardzo trudno zajść później w ciążę. Czy to rzeczywiście ma wpływ?

To jest kolejny mit. Wracając trochę do historii medycyny płodnościowej – kiedyś był taki schemat postępowania dla pacjentek z nieregularnymi cyklami starających się o ciążę, że włączano antykoncepcję na 2-3 miesiące, żeby spowodować taki „reset” w zakresie układu hormonalnego. Podawało się pacjentce tabletki, które powodowały „wyłączenie się” układu hormonalnego i po odstawieniu cykl powracał. To była metoda do leczenia niepłodności u kobiet. Mało tego, w tych pierwszych cyklach – pierwszym, drugim, jest zwiększone ryzyko poliowulacji, i w związku z tym w przypadku współżycia jest ryzyko zajścia w ciążę bliźniaczą bądź trojaczą, które są ciążami wysokiego ryzyka różnych powikłań I właśnie z tego względu – my, ginekolodzy, nie rekomendujemy po odstawieniu tabletek podejmowania prób zachodzenia w ciąże przez pierwsze dwa miesiące. Myślę, że ten przykład i ta historia w sposób jednoznaczny pokazuje, że nie dość, że stosowanie antykoncepcji hormonalnej nie powoduje niepłodności, to wręcz po jej odstawieniu zwiększa się chwilowo ta płodność. 

Czyli jest to po prostu mit, którym kobiety nie powinny się przejmować?

Tak. Natomiast oczywiście około 20 procent par w Polsce cierpi na niepłodność, jednak o tym nie wie. Przed rozpoczęciem włączenia antykoncepcji nie uruchamia się pełnej diagnostyki płodnościowej/hormonalnej, nie robi się badań obrazowych, badań drożności jajowodów, histeroskopii, tylko po to, żeby włączyć tabletki antykoncepcyjne. Więc może się tak zdarzyć i często się tak zdarza, że kobieta nie wiedząc o tym, że ma jakieś nieprawidłowości utrudniające zachodzenie w ciąże, rozpoczyna antykoncepcję, potem odstawia ją i nie może zajść w ciąże. Jednak to nie jest wina tabletek, tylko jest to defekt czy jakaś nieprawidłowość, która już występowała wcześniej, ale pacjentka o tym nie wiedziała. 

W tym momencie warto więc też chyba powiedzieć, że pacjentki, które przez lata przyjmują antykoncepcję hormonalną są coraz starsze, co również wpływa na płodność. 

Tak. Oczywiście wiek tutaj wpływa niekorzystnie na szanse zajścia w ciążę i wszyscy eksperci działający w tej dziedzinie to powtarzają, bazując na odpowiednich danych. Wiadomo, że kilkukrotnie łatwiej zajść w ciążę w wieku 25 lat niż 30 czy 40. 

Porozmawiajmy zatem jeszcze o jednym istotnym elemencie, którego obawiają się kobiety – chodzi o ryzyko wystąpienia zakrzepicy. 

Rozmawiając z pacjentkami, poruszam głównie te poważne zagrożenia, wynikające ze stosowania antykoncepcji hormonalnej. Mowa o ryzyku zachorowania na raka piersi oraz właśnie ryzyku zakrzepowo-zatorowym, czyli zakrzepicy. Objawy zakrzepicy są dosyć łatwo rozpoznawalne. I choroba odpowiednio wcześnie rozpoznana jest wyleczalna, więc w dzisiejszym cywilizowanym świecie nie jest problemem jej zdiagnozowanie.

Ważne jest, żeby pacjentka wiedziała, że jak się pojawiają duszności czy obrzęk jednej nogi bądź ból, to może być to, choć oczywiście nie musi, objawem choroby zakrzepowo-zatorowej, która wymaga pilnej konsultacji lekarskiej.

Ja w swojej praktyce zawodowej nie miałem takiej pacjentki, która miałaby tego typu objawy i zachorowała, niemniej jednak statystycznie to ma prawo się zdarzyć. Istotne jest więc, by przy decyzji o włączeniu tabletek antykoncepcyjnych wykluczyć skłonności genetyczne do tej zakrzepicy. Jeśli wykluczymy już te predyspozycje, to stosowanie tabletek będzie bezpieczne. Jednak warto pamiętać, że na wystąpienie zakrzepicy wpływa nie tylko antykoncepcja hormonalna. 

Jakie czynniki mogą więc jeszcze, poza antykoncepcją hormonalną, sprzyjać wystąpieniu tej choroby? 

Wpływa na to również palenie, odwodnienie, unieruchomienie, na przykład w trakcie lotu samolotem, otyłość. Tabletki antykoncepcyjne są więc tylko jednym z czynników. Mało tego, wpływ mają także genetyczne uwarunkowania: mutacja Leiden, dalekie podróże czy loty samolotem, uraz, otyłość, palenie tytoniu. Tabletki antykoncepcyjne, też zależy oczywiście jakie, zwiększają ryzyko zakrzepowe około 3-6 razy, ale dla porównania skłonność genetyczna zwiększa je 8 razy, otyłość zwiększa około 2 razy, palenie 1,5-3 razy. Jeśli mamy otyłą kobietę, która dodatkowo pali, to jej sumaryczne ryzyko zakrzepicy jest dwa razy wyższe, niż u takiej, która zażywa tabletki antykoncepcyjne dwuskładnikowe. Mało tego, jeśli jeszcze porównamy to z kobietą, która jest w ciąży, to ryzyko jest równie wysokie, co przy tabletce, a w połogu nawet kilkukrotnie większe. Te dane są nam znane, więc też nie demonizowałbym tego ryzyka związanego z chorobą zakrzepowo-zatorową zawiązanego przyjmowaniem tabletek antykoncepcyjnych. Po prostu trzeba brać pod uwagę wszystkie te czynniki ryzyka i obserwować swój organizm.

To też jest jakimś sygnałem, że dla pacjentek z otyłością, pacjentek palących zapewne tabletka dwuskładnikowa antykoncepcyjna nie jest dobrym pomysłem. Takie pacjentki raczej powinny stosować jednoskładnikową tabletkę albo należałoby u nich zastosować wkładkę domaciczną.

Czyli znowu wracamy do tego, jak ważny jest wywiad lekarski przed rozpoczęciem zażywania tabletek antykoncepcyjnych. 

Tak, wywiad i wzięcie pod uwagę wszystkich elementów, które nie są dostępne przy teleporadzie, szczególnie jeśli jest ona realizowana jedynie przez wypełnianie formularzy, które mogą nie obejmować wszystkich tych aspektów, których w formularzu nie ma, a które widać w czasie takiej konsultacji rzeczywistej. Ważne jest również, by pacjentki biorące tabletki antykoncepcyjne, które lecą w długie trasy samolotem (powyżej 6 godzin) pamiętały o uzupełnianiu płynów. W trakcie takiego lotu pojawiają się dwa problemy, które sprzyjają zakrzepicy – jeden polega na odwodnieniu, które wynika z tego, że w kabinie samolotowej jest utrzymywane suche powietrze. Drugi element to jest unieruchomienie. Oczywiście możemy temu zapobiegać poprzez uzupełnianie płynów – co najmniej 250 mililitrów na godzinę lotu. Ważne jest też, żeby w trakcie lotu rozprostować nogi – przejść się choćby do toalety albo wykonywać ćwiczenia mięśniami, siedząc nawet w fotelu. 

Tabletka antykoncepcyjna jest tylko jednym z elementów – niejedynym, może nawet nie najistotniejszym, ale jednym z wielu. Zazwyczaj do tragedii dochodzi wtedy, kiedy spotka się splot kilku elementów, niekorzystnych okoliczności – jeden czynnik najczęściej nie wystarczy. 

Jaki przekaz powinien wybrzmieć pana zdaniem na koniec naszej rozmowy?

Ja ze swojej strony zachęcałbym kobiety do konsultacji z lekarzami, omawiania swoich wątpliwości otwarcie.

Zachęcam do tego, zamiast poszukiwać informacji w internecie – który oczywiście jest kopalnią wiedzy i tych informacji jest dużo, jednak bez odpowiednich podstaw wiedzy trudno jest dokonać selekcji informacji. I niestety to jest takie źródło, gdzie informacje rzetelne mieszają się z nieprawdziwymi, a właściwym miejscem jest gabinet lekarza.

Profesjonalisty, który powinien rozwiać wszelkie wątpliwości pacjentki, wyjaśnić zagrożenia i przedstawić wszystkie korzyści wynikające z takiego leczenia.

źródło: https://zdrowie.wprost.pl/profilaktyka-i-leczenie/11326159/antykoncepcja-powoduje-tycie-bezplodnosc-i-spadek-libido-ginekolog-i-poloznik-obala-mity.html